Dyskusja na temat wysokości przyszłych emerytur trwa już od lat i nawet analizy tych ekspertów, którzy pozwalają sobie na pewien optymizm, nie zachęcają do snucia zbyt ambitnych planów. Obecnie szacuje się, że w wariancie najbardziej optymistycznym nasza emerytura osiągnie wielkość porównywalną z pięćdziesięcioma lub sześćdziesięcioma procentami ostatniej pensji odebranej w miejscu naszego zatrudnienia.
Przewidywania tego rodzaju nie nastrajają optymistycznie, a przecież wypada podkreślić, że i one nie są wiążące dla wszystkich. Ten optymistyczny (w teorii) scenariusz dotyczy przede wszystkim osób, które nie tylko przez cały czas były zatrudnione, ale również pracowały w oparciu o umowę o pracę, a nie umowy cywilno-prawne. Oznacza to, że w przypadku zdecydowanej większości Polaków wartość przyszłej emerytury może być jeszcze niższa.
Oczywiście, wielu ekspertów zwraca uwagę na to, że wszystkie wyliczenia tego typu są obarczone błędem. Minie jeszcze wiele lat zanim pokolenie dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestolatków przejdzie na emeryturę, a do tego czasu wydarzy się wiele. Możemy odnotować zaskakująco wysoki wzrost gospodarczy, możemy jednak również znaleźć się jako państwo na skraju bankructwa. Nikt nie jest w stanie przewidzieć przyszłych wydarzeń, przywiązywanie zbyt dużej wagi do wspomnianych na wstępie wyliczeń nie jest więc najlepszym rozwiązaniem. Co do jednego możemy mieć jednak pewność. Jeśli chcemy cieszyć się godziwą emerytura, a nie środkami finansowymi umożliwiającymi jedynie wegetację – musimy oszczędzać. Pytanie dotyczy więc nie tego, czy samodzielne troszczenie się o przyszłą emeryturę ma sens, ale przede wszystkim tego – z jakimi kosztami powinniśmy liczyć się decydując się na taki krok.
Tu duże znaczenie ma przede wszystkim nasz wiek, a w dalszej kolejności również wysokość naszych zarobków. Dla nikogo zaskoczeniem nie powinno być zatem to, że im szybciej weźmiemy się za oszczędzanie, tym lepiej, jeśli więc dopiero zaczynamy pracę zawodową w oparciu o umowę o pracę, zadowalające efekty osiągniemy najniższym nakładem sił. Nie oszukujmy się jednak, odkładanie symbolicznych pieniędzy przyniesie jedynie symboliczne efekty, nam zaś powinno zależeć na zminimalizowaniu różnicy pomiędzy ostatnią pensją i pierwszym świadczeniem emerytalnym, a nie na osiągnięciu minimalnego zysku, który zostanie zniwelowany ze względu na niepożądany wpływ inflacji.
Ile zatem odkładać licząc na to, że wysokość naszej emerytury pozwoli nam na godziwe życie?
Szacuje się, że zrównanie wysokości ostatniej pensji i pierwszej wypłaty emerytury nastąpi wówczas, gdy będziemy systematycznie odkładać 10 procent naszych zarobków (wartość netto). Jest to przy tym kwota minimalna, o większych oszczędnościach powinny zaś pomyśleć zarówno osoby starsze (a więc takie, które przekroczyły już 35 rok życia), jak i te, które nie posiadają umowy o pracę albo część swojego doświadczenia zawodowego zdobywały pracując w oparciu o umowy cywilno-prawne.